Podczas naszej wycieczki zaobserwowaliśmy również ogromne kontrasty między dzielnicami. W niektórych rejonach widać bogactwo i luksusowe apartamenty, a w innych – biedę i zaniedbane budynki. Te różnice były bardzo wyraźne, niemal na każdym rogu. Można wręcz powiedzieć, że każde miasto było jak mikrokosmos, w którym współistnieją skrajności – bogactwo i bieda, przepych i zniszczenie.
Między miastami podróżowaliśmy autobusami. Najfajniejsza trasa była z Filadelfii do Waszyngtonu przez Baltimore, ze względu na Pana kierowcę. Był to dokładnie taki kierowca autobusu, jak pokazują w amerykańskich filmach. Z nadwagą, wesoły opowiadający żarty i historyjki. Niesamowity człowiek.
Pomimo tych zaskakujących różnic, Stany Zjednoczone mają w sobie coś wyjątkowego – atmosferę wolności i poczucie szczęścia, które bije od ludzi. Amerykanie są niezwykle otwarci i życzliwi, a „small talk” jest tu nieodłącznym elementem każdej interakcji. Nawet krótka rozmowa w sklepie czy w parku może być pełna ciepła i pozytywnej energii.
Nowy Jork, nasz ostatni przystanek, zrobił na nas szczególne wrażenie. To miasto tętni życiem o każdej porze dnia i nocy (polecam wieczorne zwiedzanie miasta autobusem z otwartym dachem). Skwery i parki są pełne ludzi – nie tylko turystów, ale i mieszkańców, którzy spędzają czas na rozmowach i wspólnym wypoczynku. Przechadzając się ulicami Nowego Jorku, trudno nie poczuć niesamowitej energii tego miasta, która dosłownie udziela się każdemu, kto ma okazję je zwiedzić.
Pobyt w Stanach Zjednoczonych jest kosztowny, ale mimo to zdecydowanie warty doświadczenia. To kraj kontrastów – zarówno pięknych, jak i trudnych do zrozumienia. Mimo wszystkich problemów, Ameryka pozostawiła w nas poczucie wolności, entuzjazm i chęć powrotu, by zwiedzić inne regiony tego wielkiego kraju. No i Piotrek spełnił jedno ze swoich największych dziecięcych marzeń – zjadł kanapkę na ławce w Central Parku.
Nasza podróż była intensywna i pełna wrażeń, które na długo pozostaną w naszej pamięci. Stany Zjednoczone to miejsce inne niż wszystko, co znamy z Europy, i chociaż różnice bywają trudne do zaakceptowania, w tym kraju jest coś, co przyciąga, coś, co sprawia, że chce się tam wrócić. Na pewno to zrobimy.
Dziękuję.
Podróż do Stanów Zjednoczonych była naszym marzeniem, które miało się spełnić już dwa lata wcześniej, lecz pandemia sprawiła, że wyjazd trzeba było przełożyć. Linie lotnicze zaoferowały nam voucher o wartości zakupionych biletów, dzięki czemu, gdy sytuacja na świecie się ustabilizowała, udało nam się ponownie zaplanować podróż. We wrześniu 2022 roku w końcu dotarliśmy na miejsce i odwiedziliśmy trzy miasta, które każdy miłośnik Ameryki powinien zobaczyć: Filadelfię, Waszyngton i Nowy Jork.
Każde z tych miast zrobiło na nas duże wrażenie – choć nie zawsze były to pozytywne odczucia. Od pierwszych chwil pobytu w Stanach zauważyliśmy, że życie tam różni się od codzienności w Europie.
Już po wyjściu z lotniska doświadczyliśmy czegoś, co szybko stało się charakterystyczne dla naszej podróży – intensywny zapach marihuany unoszący się w powietrzu. W Polsce takie zapachy są rzadkością, a tutaj towarzyszyły nam niemal na każdym kroku. To dość szokujące doświadczenie, zwłaszcza dla kogoś, kto wcześniej nie odwiedzał USA.
Kolejną rzeczą, która rzucała się w oczy, była duża liczba bezdomnych i osób uzależnionych od narkotyków, których widok jest częścią krajobrazu miejskiego, zwłaszcza w Filadelfii i Nowym Jorku. Skala tego zjawiska jest trudna do wyobrażenia i wywołuje mieszane uczucia – z jednej strony współczucie, a z drugiej niepokój. W Europie tego typu problemy społeczne są widoczne, ale w amerykańskich miastach wydają się być bardziej intensywne.
Dużym zaskoczeniem był też stan techniczny samochodów na ulicach. Wiele pojazdów miało uszkodzone szyby, brakowało im zderzaków lub innych części nadwozia. W Polsce samochody w takim stanie nie przeszłyby przeglądu technicznego, a jednak tutaj stanowiły normalny element krajobrazu miejskiego.
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.