Strona www stworzona w kreatorze WebWave.

05 listopada 2023

Po co mi to wszystko...?

Nadszedł ten czas, że pora ruszyć, oczywiście naprzód. Zacząć coś, co zawsze chciałam robić, a tysiące rzeczy słusznie lub niesłusznie stawały na przeszkodzie. Część z nich była wyimaginowana, część to kwestia strachu lub codzienności, z jaką zmagam się ja i moje pokolenie. W sumie inne pokolenia też, ale one mają swoich przedstawicieli. 1... 2... 3... START! Blog rusza!

Na imię mam Sylwia, urodziłam się 2 czerwca 1984 roku w Łodzi. To jedno zdanie praktycznie mówi już wszystko o mnie. Sylwia to rzymskie imię pochodzące od kobiety dzikiej, żyjącej w buszu (Mama podobno nie była świadoma jak mi je nadawała, a może była...), stąd moje zamiłowanie do natury i pierwotności, która zapewne nie raz w tym, co piszę, się przewinie. Urodzona, czyli jestem żywym człowiekiem, nie tworem cyfrowym; ostatnio takich jest sporo. Nie potępiam, obserwuję działanie i analizuję wartość dodaną. Rok 1984 – millenialsi, stąd większość poglądów mam wypracowaną i zgodną z ludźmi z tego samego pokolenia. Trudno, by było inaczej, skoro borykaliśmy się w życiu z podobnymi problemami, a takowe istniały i istnieją, choć starsi i młodsi pewnie powiedzą, że to nieprawda, bo oni przecież... itd. To przykład właśnie życiowego "issue", z którym spotykamy się tak często, że aż szkoda wspominać za każdym razem.

Pora na miasto – Łódź. Duże miasto w centrum Polski, miasto kobiet, włókniarek, to wyśmiewane i wielokrotnie przechodzące transformacje. O dziwo radzi sobie bardzo dobrze. Liberalne, lewackie poglądy, kontrasty i totalna mieszanina stylów i stanowisk, zlepiająca się dzięki tolerancji w pewną charakterystyczną całość, z tego jestem dumna. To miasto ma w sobie pewną magię, którą ciężko nazwać i określić oraz setki problemów infrastruktury, komunikacji, społecznych i estetycznych. Tu właśnie zdobyłam bardzo "szerokie" wykształcenie, bo miałam taką możliwość, dostęp, zaplecze. Tyle o mnie. Reszta i tak wypłynie z czasem.

Parę słów o tym, o czym zamierzam pisać, po co i jak. Tym razem zacznijmy od końca – najłatwiej. Jak – felieton – krótki, synkretyczny utwór prozatorski nacechowany subiektywnością, odnoszący się zazwyczaj do spraw teraźniejszych. Często zawiera takie składniki jak: dygresja, sarkazm, ironia, pastisz, satyra. Taki trochę stand-up na papierze. Niestety nie zawsze "do śmiechu". Tego wszystkiego możecie się spodziewać. Przede wszystkim, jednak podkreślam subiektywność w każdej wypowiedzi. Nie jestem jak zupa pomidorowa, nie każdy musi mnie lubić. Bywam płytka i nie mam wiedzy z każdej dziedziny. Bogi uchowajcie, bym była dla kogoś autorytetem. Nie o to tu chodzi. No i mamy ładne przejście do tego, po co? Głównie dla siebie, by pisać, by coś po sobie zostawić, by wywołać jakąś dyskusję, by może ktoś przeczytał, by nie mieć poczucia winy, że nie zaczęłam, choć mogłam i chciałam, by móc się uczyć w praktyce. O czym? (tu już nie będzie łagodnego przejścia) nie wiem, zobaczymy. Niech samo wypłynie. Codziennie dzieje się tak wiele. Pracuję, oglądam filmy, czytam książki, podróżuję, myślę, ćwiczę, odpoczywam lub relaksuję się (z tym relaksem to, tak jak pisała Szymborska, wolę odpoczywać) – to wszystko będzie odpowiednim początkiem. Plan jest teraz go wcielić w życie.

Dziękuję.

Artykuły z tej kategorii

16 marca 2025
City Break do Alicante nie był spontaniczny – zaplanowaliśmy go już w zeszłym roku. Dzięki temu udało się kupić tanie bilety, choć oczywiście czasem można trafić na okazję na ostatnią
03 marca 2025
W połowie lutego tego roku wybraliśmy się na Maltę. Temperatura wynosiła około 16 stopni, a deszcz padał tylko przez dwa dni (to mit, że na Malcie nigdy nie pada –
01 stycznia 2025
Kończy się kolejny rok, a ja siadam przed ekranem, by zebrać myśli i podzielić się z Wami tym, co przyniosły ostatnie dwanaście miesięcy. Tym razem podsumowanie jest dla mnie szczególne,
07 grudnia 2024
Zaniedbuję ostatnio pisanie i to bardzo. Mnie też się to nie podoba. Co ja na to poradzę, że tak właśnie mam późną jesienią? Dnia praktycznie nie ma. Nic się nie